- Ola, coś słyszę, że zmienił ci się akcent...
- Eeee, że co? To akcent się tak po prostu zmienia? Chyba nie powiesz mi, że mam koreański akcent, hehe:)
- No nie, ale coś słychać jakbyś przebywała długo z ludźmi z Illinois.
- ??? Wow. Byłam raptem 2 miesiące w Chicago. Jak ty to słyszysz?
(tu nastąpił tajemniczy uśmiech mojego rozmówcy, który wyczuł zmianę akcentu po moim jednym zdaniu)
No, ale żeby usłyszeć zmianę akcentu trzeba mieć tak dobry słuch jak A. Ja tam nic nie słyszę;) i nie sądzę żeby ktokolwiek inny słyszał. Ale odetchnęłam z ulgą, że jednak akcent nie jest koreański. Mówienie jednym tonem bez przerwy i przeciąganie końcówek oraz powtarzanie 'neee' i 'jeeee' chyba żadnemu rozmówcy nie ułatwiłoby komnikowania się ze mną;)
Drodzy Rozmówcy - również możecie odetchnąć z ulgą i nie drżeć na myśl o spotkaniu ze mną:)
Ola i jej kolorowy świat
"Nie zatrzymuj się, cokolwiek będzie musisz iść"
środa, 30 stycznia 2008
sobota, 26 stycznia 2008
List do Pani Pogody
Szanowna Pani Pogodo,
Jak to dobrze, że Pani jest z nami i możemy codziennie cieszyć się Pani obecnością. Pani towarzystwo jest niezmiernie intrygujące, ale także przyjemne, mimo, że dość często zmienia Pani swoje upodobania co do aury Panią otaczającej. A ja właśnie w tej sprawie...
Rozumiem, że przeżywa Pani ciężki okres. Każdy tak czasem ma, że chciałoby się wszystkim napotkanym dać w pysk, a jeśli nie w pysk to przynajmniej dać w jakiś sposób upust swoim nagromadzonym pokładom złości, nienawiści czy też bezradności. Rozumiem też, że globalne ocieplenie i zmiany w atmosferze źle działają na Pani cerę. Jednakże chciałabym zaoferować Pani swoją skromną pomoc. Jeśli sytuacja jest naprawdę tragiczna to mogłabym skierować Panią do odpowiedniego specjalisty (kilku ich znam i paru mogę polecić). Zapewniam Panią, że zawsze może być gorzej i jakby się tak bliżej przyjrzeć Pani problemom to mogą okazać się one banalnie proste i wręcz zabawne - to wszystko to kwestia podejścia przecież.
To jest właśnie odpowiedni moment na skierowanie mojej prośby do Pani. Ostatnio Pani humory bardzo dały mi się we znaki i przyznam, że czuję, że będę zmuszona je odchorować. Jak zapewne zdaje sobie Pani z tego sprawę, nie jest to zbyt przyjemne, zwłaszcza, że podobne przeczucie i poczucie zbliżającej się wielkimi krokami choroby, kaszlu, kataru, gorączki i wszechogarniającego, łamiącego bólu ma spory procent mieszkańców Polski. Wiatr przewiewa do szpiku kości, mrozi, ziębi, potem jeszcze obleje deszczem i kiedy wydaje się, że nadchodzi najgorsze na niebie pojawia się słońce.... no jak to tak można, Pani Pogodo....? Proszę się trochę opamiętać i wziąć pod uwagę także mnie - co prawda nędznego robaczka, ale także o silnych zdolnościach do cierpienia z powodu paskudnej aury.
Będę wdzięczna za rozpatrzenie mojej prośby i ponawiam propozycję kontaktu z psychologiem.
Z poważaniem,
Ola Floo
Jak to dobrze, że Pani jest z nami i możemy codziennie cieszyć się Pani obecnością. Pani towarzystwo jest niezmiernie intrygujące, ale także przyjemne, mimo, że dość często zmienia Pani swoje upodobania co do aury Panią otaczającej. A ja właśnie w tej sprawie...
Rozumiem, że przeżywa Pani ciężki okres. Każdy tak czasem ma, że chciałoby się wszystkim napotkanym dać w pysk, a jeśli nie w pysk to przynajmniej dać w jakiś sposób upust swoim nagromadzonym pokładom złości, nienawiści czy też bezradności. Rozumiem też, że globalne ocieplenie i zmiany w atmosferze źle działają na Pani cerę. Jednakże chciałabym zaoferować Pani swoją skromną pomoc. Jeśli sytuacja jest naprawdę tragiczna to mogłabym skierować Panią do odpowiedniego specjalisty (kilku ich znam i paru mogę polecić). Zapewniam Panią, że zawsze może być gorzej i jakby się tak bliżej przyjrzeć Pani problemom to mogą okazać się one banalnie proste i wręcz zabawne - to wszystko to kwestia podejścia przecież.
To jest właśnie odpowiedni moment na skierowanie mojej prośby do Pani. Ostatnio Pani humory bardzo dały mi się we znaki i przyznam, że czuję, że będę zmuszona je odchorować. Jak zapewne zdaje sobie Pani z tego sprawę, nie jest to zbyt przyjemne, zwłaszcza, że podobne przeczucie i poczucie zbliżającej się wielkimi krokami choroby, kaszlu, kataru, gorączki i wszechogarniającego, łamiącego bólu ma spory procent mieszkańców Polski. Wiatr przewiewa do szpiku kości, mrozi, ziębi, potem jeszcze obleje deszczem i kiedy wydaje się, że nadchodzi najgorsze na niebie pojawia się słońce.... no jak to tak można, Pani Pogodo....? Proszę się trochę opamiętać i wziąć pod uwagę także mnie - co prawda nędznego robaczka, ale także o silnych zdolnościach do cierpienia z powodu paskudnej aury.
Będę wdzięczna za rozpatrzenie mojej prośby i ponawiam propozycję kontaktu z psychologiem.
Z poważaniem,
Ola Floo
czwartek, 24 stycznia 2008
Wielki KAM BEK
Witam ponownie wszystkich Drogich Czytelników!
Kolejny rozdział w życiu, kolejny blog, coby nie wprowadzić nikogo w zagmatwanie tudzież zakłopotanie spowodowane pomieszaniem wątków;) I tak codziennie przebijam się przez tony informacji, więc przynajmniej bloga oddzielę;)
No i zapraszam do odwiedzania moich skromnych czterech rogów ekranu, przynajmniej tak często jak odwiedzano Olę w Wielkim Mieście. Teraz Ola jest w mniejszym mieście, ale będzie równie ciekawie (a przynajmniej, jak to mawiają dyplomaci: postaram się;)).
Kolejny rozdział w życiu, kolejny blog, coby nie wprowadzić nikogo w zagmatwanie tudzież zakłopotanie spowodowane pomieszaniem wątków;) I tak codziennie przebijam się przez tony informacji, więc przynajmniej bloga oddzielę;)
No i zapraszam do odwiedzania moich skromnych czterech rogów ekranu, przynajmniej tak często jak odwiedzano Olę w Wielkim Mieście. Teraz Ola jest w mniejszym mieście, ale będzie równie ciekawie (a przynajmniej, jak to mawiają dyplomaci: postaram się;)).
Subskrybuj:
Posty (Atom)