Jak prawie codziennie, tak i dziś, pokonywłam znajomą trasę szkoła-praca. Metro. Ufff... są wolne miejsca i nie ma żadnej stojącej sapiącej pani... więc siadam:)
Usiadłam koło dwójki staruszków... jak nic dałabym im 70-80 lat.
Zupełnie niechcący i w kompletnie niezamierzony sposób usłyszałam ich rozmowę. Zapewne miałam jej nie słyszeć, bo pan mówił do pani szeptem (a jak się jest starym i głuchym to szept jest trochę głośniejszy niż szept osoby młodej i niegłuchej... więc trochę usłyszałam, bom młoda i niegłucha;P).
Staruszek: Szukałem stref erogennych, ale nie znalazłem, bo mi nie pokazałaś.
Staruszka: Co?
Staruszek: No wiesz, stref erogennych... Podobno kobiety mają ich więcej...
Staruszka zignorowała swojego partnera.
A ja siedzę i zastanawiam się, czy się nie przesłyszałam... No ale on powtórzył słowo erogenne przynajmniej 2 razy... Nieeee nooo. I bezczelnie się przyglądam, udając nieudolnie, że tego nie robię... Ale podobno kobiety tak potrafią:) Więc miałam okazję potrenować. Obydwoje wyglądają na takich co za młodu byli królem i królową balu, zadbani, pani ma trwałą, pan berecik i ożywiony wzrok.
Uśmiecham się pod nosem... Jak to dobrze, że jak się jest starcem to myśli się jeszcze o rzeczach bzdurnych i ulotnych a nie tylko o tym kiedy najlepiej stanąć w kolejce do lekarza, w której aptece jest najtaniej, kto wieczorem odwiedzał sąsiadkę oraz kto następny umrze w mojej klatce w bloku... Jak miło... też bym chciała to zatrzymać (naszczęście szanse na dożycie do osiemdziesiątki są u mnie marne:P)
Mijamy kolejną stację. Staruszka podnosi się i staje przy drzwiach (w tym wieku mania, że się nie zdąży wysiąść jest chyba w miarę powszechna), staruszek siedzi sobie wygodnie. Pani zagadała jeszcze z flirtującym uśmieszkiem do jakiegoś młodzieńca stojącego przy drzwiach, Metro zatrzymało się, drzwi się otworzyły.
- No chodź małolacie - powiedziała pani do jej ciągle siedzącego partnera
Wstał i wyszli:)
Ola i jej kolorowy świat
"Nie zatrzymuj się, cokolwiek będzie musisz iść"
czwartek, 13 listopada 2008
wtorek, 9 września 2008
Hormony
Nie wiem jak wiele mężczyzn na naszym padole zdaje sobie sprawę jak wielką rolę w życiu kobiety odgrywają hormony. Czy ona tego chce czy nie, jak bardzo stara się stworzyć w swojej głowie wizję pięknego świata, hormon działa tu jak zaraza, robal albo zasłona dymna.
Dlatego też myślę, że instrukcja obsługi kobiety jak najbardziej ma sens bytu.
Mało tego, takich instrukcji powinno być tyle ile jest kobiet na świecie, takie unikalne egzemplarze;)
Więc jako dobra ciocia Ola życzę i radzę każdemu mężczyźnie, który zamierza być ze swoją kobietą dłużej niż do pierwszego PMSu (albo do wyczerpania cierpliwości;P), usiąść ze swoją wybranką i porozmawiać. I dowiedzieć się, w tych lepszych wypadkach kiedy kobieta jest bardziej świadoma swoich hormonów to można jeszcze dowiedzieć się jak najlepiej reagować na poszczególne zachowania w poszczególnych etapach cyklu.
No i drogie kobiety, przeanalizowanie tych dziwnych stanów ducha i ciała w perspektywie hormonów może mieć sens. Więc nie ma co się denerwować tylko wyłożyć mężczyźnie jak dziecku, jak hormony działają na samopoczucie.
Tym cudownym i prostym sposobem można uniknąć rzucania talerzami, płaczu, krzyków "ty nic nie rozumiesz" albo "mężczyźni są bezużyteczni i nigdy nie ma ich kiedy są potrzebni". Inną cenną wiedzą jest możliwość przewidywania kiedy kobieta z chęcią się przytuli, kiedy rzuci się na mężczyznę jak wygłodniały wilk a kiedy wolałaby go nie widzieć na oczy. Poza tym, dzięki zaprzyjaźnieniu się z kobiecymi hormonami można określić kiedy ona może się dłużej skoncentrować, kiedy ma ochotę na imprezę, na zmiany albo wspólny obiad w domowym zaciszu. No i milion rzeczy ważnych;)
Ale przede wszystkim toksyczność związków można często w ten właśnie sposób zminimalizować. Oczywiście nie obejdzie się bez scen;P ale przecież można z nich wyjść bez uszczerbu na zdrowiu psychicznym i fizycznym. Nie obejdzie się bez jazd, ale tym razem mogą być one zupełnie nieszkodliwe przy świadomości, że za kilka dni wszystkie głębokie przemyślenia nad egzystencją (w tym egzystencją związku:P) pójdą w niepamięć.
No ale tutaj natrafiamy na poważny problem: trzeba rozmawiać.... a wydaje się, że dla niektórych to przeszkoda nie do przeskoczenia...
Dlatego też myślę, że instrukcja obsługi kobiety jak najbardziej ma sens bytu.
Mało tego, takich instrukcji powinno być tyle ile jest kobiet na świecie, takie unikalne egzemplarze;)
Więc jako dobra ciocia Ola życzę i radzę każdemu mężczyźnie, który zamierza być ze swoją kobietą dłużej niż do pierwszego PMSu (albo do wyczerpania cierpliwości;P), usiąść ze swoją wybranką i porozmawiać. I dowiedzieć się, w tych lepszych wypadkach kiedy kobieta jest bardziej świadoma swoich hormonów to można jeszcze dowiedzieć się jak najlepiej reagować na poszczególne zachowania w poszczególnych etapach cyklu.
No i drogie kobiety, przeanalizowanie tych dziwnych stanów ducha i ciała w perspektywie hormonów może mieć sens. Więc nie ma co się denerwować tylko wyłożyć mężczyźnie jak dziecku, jak hormony działają na samopoczucie.
Tym cudownym i prostym sposobem można uniknąć rzucania talerzami, płaczu, krzyków "ty nic nie rozumiesz" albo "mężczyźni są bezużyteczni i nigdy nie ma ich kiedy są potrzebni". Inną cenną wiedzą jest możliwość przewidywania kiedy kobieta z chęcią się przytuli, kiedy rzuci się na mężczyznę jak wygłodniały wilk a kiedy wolałaby go nie widzieć na oczy. Poza tym, dzięki zaprzyjaźnieniu się z kobiecymi hormonami można określić kiedy ona może się dłużej skoncentrować, kiedy ma ochotę na imprezę, na zmiany albo wspólny obiad w domowym zaciszu. No i milion rzeczy ważnych;)
Ale przede wszystkim toksyczność związków można często w ten właśnie sposób zminimalizować. Oczywiście nie obejdzie się bez scen;P ale przecież można z nich wyjść bez uszczerbu na zdrowiu psychicznym i fizycznym. Nie obejdzie się bez jazd, ale tym razem mogą być one zupełnie nieszkodliwe przy świadomości, że za kilka dni wszystkie głębokie przemyślenia nad egzystencją (w tym egzystencją związku:P) pójdą w niepamięć.
No ale tutaj natrafiamy na poważny problem: trzeba rozmawiać.... a wydaje się, że dla niektórych to przeszkoda nie do przeskoczenia...
niedziela, 27 lipca 2008
W domu to jednak jest dobrze;)
Już po wycieczce. Zostały tylko wspomnienia i zdjęcia;) Bardzo dużo zdjęć... No i najgorzej to wybrać te najlepsze bo każde się łączy z jakimś wspomnieniem i każde w mojej głowie jest najpiękniejsze.
Wspaniałe 3 tygodnie! Nawet nie wyobrażałam sobie jak dobrze mogą one wpłynąć na moje samopoczucie, że wróce pełna chęci do pracy i wszystkiego, gotowa na kolejne kroki i kolejne wyzwania;)))))) [ble, jak to pompatycznie brzmi:P].
Koniec gadania! Zdjęcia!
Wspaniałe 3 tygodnie! Nawet nie wyobrażałam sobie jak dobrze mogą one wpłynąć na moje samopoczucie, że wróce pełna chęci do pracy i wszystkiego, gotowa na kolejne kroki i kolejne wyzwania;)))))) [ble, jak to pompatycznie brzmi:P].
Koniec gadania! Zdjęcia!
piątek, 18 lipca 2008
Zwiedzac i robic notatki:)
Ola wreszcie odkryla rzecz podstawowa:) Ze czlowiek sie uczy do konca zycia. Oczywiscie wiedziala o tym wczesniej bo to prawda wpajana z kazdej strony. Nie czula jednak az tak bardzo znaczenia jej poniewaz przytloczona byla przez swoja edukacje, ktora wymuszala na niej poglebianie wiedzy.
Dzis jednak Ola nauczyla sie, ze najbardziej dziwne rzeczy przychodza kiedy wydaje sie ze juz nic nie moze zaskoczyc. I tak wlasnie Ole zaskoczyla jej wewnetrzna egzystencja i zrozumienie pojecia 'tesknoty'. Do tej pory Ola spotykala sie z tesknota za rodzina, ludzmi z ktorymi zyla, przyzwyczaila sie i z ktorymi dzielila wiele aspektow swojego zycia, ktorych brakowalo, ale swiadomosc ze wroca dodawala sil.
Tym razem Ola doswiadczyla tesknoty egzystencjonalnej:) jej wnetrze podzielilo sie na dwa, jedna czesc byla z Ola, zwiedzala i robila zdjecia smakujac kazdej rzeczy i widoku po kolei. Druga blakala sie we wszechswiecie, jakby cos zgubila, albo jakby nagle czegos jej zabraklo. Eh straszne to kiedy dusza sie rozdziela bo wtedy nie wiadomo co ze soba zrobic.
Moze powrot do polski przyniesie polaczenie zagubionych czesci srodka;)
Dzis jednak Ola nauczyla sie, ze najbardziej dziwne rzeczy przychodza kiedy wydaje sie ze juz nic nie moze zaskoczyc. I tak wlasnie Ole zaskoczyla jej wewnetrzna egzystencja i zrozumienie pojecia 'tesknoty'. Do tej pory Ola spotykala sie z tesknota za rodzina, ludzmi z ktorymi zyla, przyzwyczaila sie i z ktorymi dzielila wiele aspektow swojego zycia, ktorych brakowalo, ale swiadomosc ze wroca dodawala sil.
Tym razem Ola doswiadczyla tesknoty egzystencjonalnej:) jej wnetrze podzielilo sie na dwa, jedna czesc byla z Ola, zwiedzala i robila zdjecia smakujac kazdej rzeczy i widoku po kolei. Druga blakala sie we wszechswiecie, jakby cos zgubila, albo jakby nagle czegos jej zabraklo. Eh straszne to kiedy dusza sie rozdziela bo wtedy nie wiadomo co ze soba zrobic.
Moze powrot do polski przyniesie polaczenie zagubionych czesci srodka;)
sobota, 12 lipca 2008
Las zwany Vegas
To już kolejna noc w Vegas☺ Tym razem z kończącym się budżetem, więc i z inną polityką noclegową. Przyznać jednak trzeba że łóżka hotelowe są o niebo wygodniejsze niż karimata w namiocie. Nie zmienia to jednak faktu, że gwiaździste niebo nad Grand Canyon robi większe wrażenie:) Uznaliśmy jednak, że spanie w temperaturze 40 stopni przekracza nasze granice wytrzymałości więc zdecydowaliśmy, że hotel jest lepszym pomysłem niż namiot:P
A z rana kanapki z mielonką (już ostatnią;P), kawa z McDonaldsa i w drogę na klify Kalifornii i w kierunku miasta aniołów i jego plaż pełnych pięknych ciałek:) O pięknych ciałkach nasłuchaliśmy się od Amerykanki z LA spotkaniej na trasie w dół Natural Bridges. Polecała też ulicę "dziwnych ludzi" (Rodeo Drive) i trasy dla piechórów wokół Los Angeles;P Przed nami ponad 200 kolejnych mil, zobaczymy co będzie☺ A i tak będzie wspaniale! I gorąco;P
A z rana kanapki z mielonką (już ostatnią;P), kawa z McDonaldsa i w drogę na klify Kalifornii i w kierunku miasta aniołów i jego plaż pełnych pięknych ciałek:) O pięknych ciałkach nasłuchaliśmy się od Amerykanki z LA spotkaniej na trasie w dół Natural Bridges. Polecała też ulicę "dziwnych ludzi" (Rodeo Drive) i trasy dla piechórów wokół Los Angeles;P Przed nami ponad 200 kolejnych mil, zobaczymy co będzie☺ A i tak będzie wspaniale! I gorąco;P
wtorek, 8 lipca 2008
Blog - reaktywacja:)
Halo halo! Jest tam kto? ;)
Po tygodniu namysłu chyba jednak blog zostanie wskrzeszony. Powodów jest kilka, ale jeden bezpośredni:piwo:)
Ola przebywa właśnie gdzieś na pustyniach Utah czy Arizony, łapiąc od czasu do czasu sygnał internetowy. Traumatycznym przeżyciem był jednak fakt, że w rezerwatach indiańskich nie przedają piwa ani w ogóle alkoholu! Szukaliśmy wszędzie nie mogąc uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na taki genialny pomysł. I za każdym razem kiedy w sklepie nasze twarze wykrzywiały się na wiadomość, że piwa to nie ma, słyszeliśmy radosne: Welcome to Utah! :)
Okazało się, że jednak w Utah mają jaja, a przynajmniej wyobraźnię. Znaleźliśmy w końcu piwo o obniżonej zawartości alkoholu (4%) ale za to o smaku piwnym:) Najciekawsze jednak są nazwy piw:
Provo Girl:) z prowokującą panią na okładce:)
Why have just one? Polygamy Beer:))))
I jeszcze kilka cudnych nazw takich jak Dead Horse itp itd:)
A poza tym to USA to nietylko hamburgery i Coca COla. To tez cudowna nieskażona ludzką ręką przyroda:)
Po tygodniu namysłu chyba jednak blog zostanie wskrzeszony. Powodów jest kilka, ale jeden bezpośredni:piwo:)
Ola przebywa właśnie gdzieś na pustyniach Utah czy Arizony, łapiąc od czasu do czasu sygnał internetowy. Traumatycznym przeżyciem był jednak fakt, że w rezerwatach indiańskich nie przedają piwa ani w ogóle alkoholu! Szukaliśmy wszędzie nie mogąc uwierzyć, że ktoś mógł wpaść na taki genialny pomysł. I za każdym razem kiedy w sklepie nasze twarze wykrzywiały się na wiadomość, że piwa to nie ma, słyszeliśmy radosne: Welcome to Utah! :)
Okazało się, że jednak w Utah mają jaja, a przynajmniej wyobraźnię. Znaleźliśmy w końcu piwo o obniżonej zawartości alkoholu (4%) ale za to o smaku piwnym:) Najciekawsze jednak są nazwy piw:
Provo Girl:) z prowokującą panią na okładce:)
Why have just one? Polygamy Beer:))))
I jeszcze kilka cudnych nazw takich jak Dead Horse itp itd:)
A poza tym to USA to nietylko hamburgery i Coca COla. To tez cudowna nieskażona ludzką ręką przyroda:)
poniedziałek, 23 czerwca 2008
Sens
Sens przychodzi w najbardziej niespodziewanym momencie, np. podczas mycia zębów z zamkniętymi ze zmęczenia oczami. Myśli błądzą po wszechświecie i nagle dopada Prawda. Może bardzo ulotna Prawda, może jak otworze oczy rano to już jej nie będzie.
I nagle egzystencja staje się jasna i nagle wiem, że jest Sens, a to w czym go widzę przyjdzie.
Najprostsza rzecz, jaką jest mycie zębów może być tą najtrudniejszą i najbardziej oczekiwaną jeśli odpowiem sobie na pytanie: po co myję zęby :)
I po co robię każdą inną zwykłą rzecz. I dla kogo i z kim.
I nagle egzystencja staje się jasna i nagle wiem, że jest Sens, a to w czym go widzę przyjdzie.
Najprostsza rzecz, jaką jest mycie zębów może być tą najtrudniejszą i najbardziej oczekiwaną jeśli odpowiem sobie na pytanie: po co myję zęby :)
I po co robię każdą inną zwykłą rzecz. I dla kogo i z kim.
Subskrybuj:
Posty (Atom)