Stoję w srodku lasu z grupą znajomych. Czujemy zbliżające się niebezpieczeństwo, 2 osoby z nas dopiero co urodziły dzieci. Naszym zadaniem jest je chronić. Jest wsród nas mistrz.
Nagle zaczyna się piekło. Atakują nas dziwne istoty o niebieskiej krwi. Czuję, że trafiła mnie niebieska kula o konsystencji flegmy. Mam w niej wszystko - włosy, palce ubranie. To znak, że oni nadeszli.
Schowałam się w jakims rogu, zaraz obok mnie siedzi mężczyzna z naszej paczki, znam go i wiem, że jest kims dla mnie ważnym, ale ani ja ani on nie ruszamy się z miejsca. Widzimy jak nasi przeciwnicy wyciągają broń. Celują w jedną z matek i naciskają spust: z wielkiego pistoletu wydobywa się stumień swiatła, który wysysa wagę z naszej towarzyszki. Po kilku sekundach uleciała w powietrze i zniknąła gdzies w kosmosie. To samo stało się z częscią naszej grupy. Sytuacja była tragiczna a ja nadal siedziałam w rogu, skulona i przestaszona. Zbliżał sie koniec a ja zastanawiałam się dlaczego boję się wyjsć i walczyć. Podobnie bylo z moim towarzyszem.
W tym momencie podszedl do nas mistrz. Ja bez slowa wyciagnelam rękę - wiedzialam po co przyszedl, wiedzialam ze nadszedl czas. Na mojej dloni wylądowaly 2 piescienie. Jeden zalożyl siedzący obok mężczyzna, drugi ja. On wyciągnąl z plecaka 2 miecze. W naszych rękach leżalo uratowanie swiata, bylam gotowa na smierć. Wstałam...
I się obudzilam. Nie wnikam skąd się biorą moje sny, ale wyobraźnię mam bujną, jak widać. Może w następnym odcinku snu okaze się, czy uratowalam swiat czy zginęlam:)))
Ola i jej kolorowy świat
"Nie zatrzymuj się, cokolwiek będzie musisz iść"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
Cóż to za szczęśliwiec mogący ratować świat u twojego boku?? :P
też chciałabym wiedzieć:)
Najprędzej Jozin z bazin :P :)))
Prześlij komentarz