Spaliła się brama Namdemun w Seoulu. Mój pobyt w Korei był więc ostatnią szansą widzenia jej.
Tyle razy obok niej przechodziłam, a właśnie zdałam sobie sprawę, że nawet nie cyknęłam jej zdjęcia.
To jest jak ze zmarłymi. Doceniamy i żałujemy dopiero po śmierci...
A gdyby tak to zmienić?
Przecież żadna sekunda życia, żadna najmniejsza chwilka, choćby stanąć na rzęsach, to i tak nie wróci.
A żeby tak zacząć je dostrzegać i cieszyć się nimi?
Żeby nie biec do autobusu tylko po to, żeby zdążyć, ale po to żeby biec.
Eh, tyle chwil mi uciekło, właśnie przez obawę przed spóźnieniem się...

Ola i jej kolorowy świat
"Nie zatrzymuj się, cokolwiek będzie musisz iść"
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
mam, mam fotę bramy. będzie dobrze, olu, ciągle żyje .. w półprzewodnikach...
Prześlij komentarz